Wrocław,

środa, 16 października 2013

Siling-isk, czyli antyczny i wczesnośredniowieczny Śląsk


W okresach wcześniejszych zabytki często były własnościami osób które je znalazły. Wyjasniało to sprawę praw do znalezisk. Jednocześnie też pojawiła się grupa ludzi którzy żyli w świecie starożytnych popielnic i uroczysk- złodzei starożytności. Nie wiemy ile dokładnie dawnych artefaktów padło łupem złodziei kosztowności. Część znalezisk miejscowa ludność zidentyfikowała tylko dlatego iż temat np. słowiańskich czy gockich napisów runicznych poruszano w prasie.

Do dziś nie sposób jednoznacznie wyjaśnić czy tzw. kamienie mikorzyńskie są falsyfikatem, czy nie. Okoliczności odkryć są podobne jak w przypadku posągu pogańskiego wyciągniętego ze Zbrucza miejscowa ludność odkrywa dziwne obiekty i informuje o tym lokalny dwór (rzecz się dzieje u schyłku czasów feudalnych). Trudno nie zauważyć że nagle "zwykli ludzie" znajdują mniej zabytków, niż w czasach gdy prasy było znacznie mniej, ale miała lepszą jakość. Możliwe że ujawniono tylko niewielką część znalezisk, inne ich znalazcy spieniężyli. W XIX wieku zwykli ludzie odnaleźli kilka znacznych zabytków, w.in. figurę słowiańskiego bóstwa w rzece. Bez tych kilku znalezisk wiedzielibyśmy znacznie mniej, mimo że ich oryginalność bywa podważana.

Przykładem szabrownictwa jest grabież grobów komorowych władców Sylingii (starożytnego Dolnego Śląska). We Wrocławiu- Zakrzowie podczas prac ziemnych odkryto obłożony kamieniami podziemny grób zawierający w sobie komorę grobową wypełnioną różnymi cennymi przedmiotami z czasów antycznych- będących wyposażeniem władcy w podróży w zaświaty. Nie wiadomo jak wielką część skarbu odzyskano. Podobno po przeszukaniach w domach odkrywców odzyskano tylko srebrne łyżeczki.
Jako ekonomista mogę domniemywać, że mało kto, znalazłwszy skarb o znacznej wartości, może zechcieć go oficjalnie zgłosić. Nie słyszałem, ale też nie sprawdzałem, czy za znalezione starożytności można otrzymać znaleźne. Z braku opisanych w prasie precedensów zwrotu znalezionych zabytków cennej wartości wnioskuję że statystyczny znalazca woli nawet sprzedać znalezione przedmioty za ułamek ich wartości niż oddać je drogą oficjalną.

Możliwe że nawet nie jest dokładnie ustalone, kto wypłaca znaleźne, i gdzi ema się zwrócić osoba która takowy zabytek znalazła. Przeglądając różne urzędowe witryny nigdy nie natknąłem się na taką informację.


Hipotetyczne wnętrze "grobu zakrzowskiego", cc wikimedia


Historia rozkradzionego znaleziska
Skarb zakrzowski to trzy grobowce nazwane książęcymi znaleziono w dzielnicy Wrocławia Zakrzowie. Dnia 1 kwietnia 1886 r. grupa robotników wydobywała piasek w miejscowej piaskowni. Nagle jeden z nich natrafił na duży kamień. Po jego usunięciu z ziemi znajdującej się pod nimi przez kilka dni wydobywano różne przedmioty, niektóre przy tym niszcząc. Kiedy trafiły one do rąk archeologów, okazało się, że są to niezwykle cenne zabytkowe znaleziska. Prace przeprowadzone na miejscu doprowadziły do odkopania wyłożonej kamieniami komory o wymiarach 4,90×6,25 m. Umieszczono w niej pochówki kobiety i mężczyzny pochodzące z IV w n.e.

Odkryte w grobowcu przedmioty, często wysokiej rangi artystycznej, pochodziły z różnych części imperium rzymskiego. Były to m.in. wielobarwne naczynia szklane typu „millefiori” wykonane w Kolonii, srebrne noże, łyżki, nożyce, brązowe misy, złota pinceta, łyżeczka do czyszczenia uszu, srebrne wiadro, kamienie do gry z Nadrenii, zestaw brązowych i srebrnych naczyń do picia wina z Panonii, czteronożna, brązowa podstawa przenośnego ołtarzyka z inskrypcją łacińską i brązową misą (znalezisko unikatowe na ziemiach polskich), złote zapinki i zawieszki w formie stylizowanego półksiężyca (tzw. lunule), naszyjniki, zawieszki z grecko-rzymskich warsztatów prowincjonalnych nad Morzem Czarnym, ponadto pierścienie, monety rzymskie z lat 161…270 (wśród nich tzw. aureusy), wyroby z bursztynu, resztki tkanin.

Nieco ponad rok później w tym samym miejscu na Zakrzowie archeolodzy natrafili na dalsze dwa groby o wymiarach 1,75×3 m. Zawierały one pochówki kobiet, a ich wyposażenie było niemniej bogate. Składały się na nie przedmioty podobne do tych z pierwszego odkrytego grobowca, a ponadto biżuteria ze złota, srebrne sztućce, srebrne i gliniane pucharki, naczynia gliniane toczone na kole oraz resztki drewnianej szkatułki wsadzanej rzymskimi monetami.

Wedle do niedawna powszechnie jeszcze uznawanych opinii archeologów należały do władców wschodniogermańskiego ludu Wandalów, którzy przybyli, na celtycki dotąd Śląsk na przełomie n.e. i ok. 400 lat zajmowali ziemie nad Odrą po Wisłę. Zdaniem I. Kramarkowej „książę” zakrzowski był przedstawicielem znanego z późniejszych źródeł IX w. słowiańsko plemienia Ślężan. Pomijana jest tutaj pokojowa asymilacja pozostałych po wędrówce ludów dotychczasowych mieszkańców z napływającą ludnością. Ślężanie stanowili mieszankę ludów germańskich i słowiańskich z domieszką celtycką.

Nie wszystkie skarby zakrzowskie trafiły do archeologów. Robotnicy pracujący w piaskowni, gdzie znaleziono skarb, zorientowali się, że mają do czynienia z rzeczami bezcennymi. Sprzedawali je więc wyspecjalizowanym handlarzom. Mimo wszczętego przez policję dochodzenia i rewizji w domach robotników, udało się odzyskać jedynie srebrne łyżeczki. Dziś trudno ustalić ile skarbów zginęło bezpowrotnie. Heinrich Korn (rajca miejski, właściciel dóbr pawłowickich, papierni w Zakrzowie i wydawca Schlesische Zeitung), na którego terenie znaleziono skarb, podarował go Muzeum Starożytności Śląskich we Wrocławiu. Wystawa skarbów była gotowa w 1937 roku. Później jej część została wypożyczona do Berlina. Tam skarby znajdowały się w 1945 roku, kiedy Armia Czerwona zniszczyła berlińskie muzeum. Przepadła również część zabytków z Wrocławia. Możliwe, że część zakrzowskich skarbów trafiła do Moskwy. Zachowane nieliczne zabytki zakrzowskie (ok. 15% kolekcji) znajdują się we wrocławskim Muzeum Archeologicznym.

Pochodzenie władców Silingii
Etymologia nazwy Śląsk (śląs. Ślůnsk, czes. Slezsko, niem. Schlesien, węg. Szilézia, łac. Silesia, ang. Silesia) pozostaje dyskusyjna. Nazwa rzeki i góry jest podawana jako jeden z wielu przedindoeuropejskich toponimów w tym rejonie Europy[2]. Pierwszym, który zauważył korelację nazwy rzeki Ślęzy ze Śląskiem był niemiecki humanista Konrad Celtis[3], pisze on, że Odra (czyli starożytna Suevus) przybiera dopływ rzeki Slesus, od której pochodzi nazwa ziemi śląskiej – Hic Odera (a priscis qui nomina Suevus habebat) Nascitur et Codani praecipitatur aquis Suevus, qui Slesum socium sibi convocat amnem Aquo nunc nomen Ślesin terra gerit[4] Do interpretacji Celtisa nawiązał polski filolog Jerzy Samuel Bandtkie, działający we Wrocławiu na przełomie XVIII/XIX wieku. Uważał on, iż od nazwy rzeki Ślęza przyjęli swoją nazwę słowiańscy Ślężanie (Sleenzane u tzw. Geografa Bawarskiego z ok. 845 r.), ale także nazwa góry Ślęży i rozciągającej się przy niej krainy.

Według polskich slawistów, M. Rudnickiego i S. Rosponda, nazwa Ślęża lub Ślęż ma zaś ścisły związek ze słowiańskim słowem "ślęg" względnie "śląg", oznaczającym wilgoć, mokrość[5]. Z tych też zapewne pradawnych czasów pochodzą nazwy jezior, rzek i osad. W języku staropolskim mawiano na tę dzielnicę Szląsk. Nazwa w tej formie pozostała do dzisiaj w kaszubszczyźnie.

Śląski badacz Ignaz Imsieg (XIX w.) uważał, że nazwy góry, rzeki (i regionu) mają związek z nazwą plemienia Silingów[6][7]. Stanowisko to zostało powszechnie zaakceptowane w kręgach naukowych, zarówno niemieckich, jak i słowiańskich (polskich, czeskich, etc.), po czym praktycznie obowiązywało aż do czasów międzywojennych, a zyskiwało uznanie w Europie Zachodniej jeszcze w trzeciej ćwierci XX wieku.

Na przełomie XX/XXI wieku niektórzy polscy i niemieccy językoznawcy powracają do tezy o pochodzeniu nazwy Śląsk od toponimu Ślęza, który kwalifikują - albo jako prastarą nazwę indoeuropejską[8] - albo jako staroeuropejską, gdzie rdzeń sil- pierwotnie był określeniem „morza, jeziora, spokojnej wody”, natomiast sufiks -ing w wyniku przekształceń nazw w językach wschodniej Europy dał końcówkę -ęza[9]. Nazwa Śląsk nie ma zatem ani germańskiego, ani słowiańskiego rodowodu, ponieważ nazwa rzeki Ślęzy należy do staroeuropejskiej hydronimii. Z kolei nazwa Ślęza miała zostać przejęta do języków indoeuropejskich od wcześniejszych mieszkańców tego regionu Europy[10].

Znamy króla Silingów Fredebalda z V wieku n.e. W XI i XII wieku ziemie obecnego Śląska wchodziły do prowincji stanowiącej część państwa pierwszy Piastów . Prowincja ta była wtedy nazywana: provincia Wrarislawiensi , regio Wrarislawiensi a także ducatus Wrarislawiensi[11]. Od początku XIII wieku książęta tych ziem tytułowali się dux Slesie, np. Bolezlaus dux Zle, pieczęć Henryka I Brodatego, Henrici Ducis Zlesi (1217-1238)[12]

Historia-  Starożytność

Pierwszym znanym z imienia ludem zamieszkującym Śląsk byli Celtowie, którzy na początku IV wieku p.n.e. przybyli z obszaru Bohemii (Boiohaemum) przez Przełęcz Kłodzką, a w 2. połowie IV wieku p.n.e., przedostawszy się przez Bramę Morawską, zasiedlili Górny Śląsk (Wyżyna Głubczycka). Zdaniem Janiny Rosen-Przeworskiej, podobieństwo do znalezisk z obszaru Czech pozwala przypuszczać, że ziemie śląskie zasiedlili Celtowie z plemienia Bojów[13].

Szereg autorów starożytnych (Strabon, Pliniusz, Tacyt, Ptolemeusz, Kasjusz Dion) wspomina lud Lugiów, umieszczając go w I – II w. n.e. na obszarze dzisiejszej Polski środkowej i południowej, w tym Śląska. Według Henryka Łowmiańskiego spośród plemion lugijskich wymienionych przez Tacyta, Helizjowie (Helisii) mieli zamieszkiwać na północ od środkowej Odry, koło Kalisza, zaś Manimowie (Manimi) na Opolszczyźnie, a Naharwalowie (Naharvali) wokół góry Ślęży[14].

Strabon wymienia (Geographica hypomnemata, ok. 21 n.e.) państwo króla Marboda (celtycki Maroboduus „Wielki Kruk”, ok. 30 p.n.e. – 37 n.e.), władcy germańskich Markomanów, którego centrum po usunięciu celtyckich Bojów znajdowało się w Kotlinie Czeskiej, zaś granice sięgały od Dunaju po górną i środkową Odrę (Śląsk) oraz dolną Łabę. Maroboduus–Wielki Kruk, wykształcony w Rzymie i możliwe, że posiadający rzymskie obywatelstwo[15], jest pierwszym znanym z imienia władcą Śląska.

Ostatecznie ludy związku lugijskiego, o zróżnicowanym składzie etnicznym (celtycko-wenetyjsko-iliryjsko-germańskim), weszły w skład grupy wandalsko-lugijskiej, a następnie – związku wandalskiego. Naciskani przez Gotów z północy, Wandalowie kontynuowali wędrówkę z regionu Pomorza w kierunku południowym i południowo-zachodnim. W I – IV w. zajmowali tereny nad górną Odrą i Dunajem[16]. Wyemigrowali cześciowo pod przywództwem Fredebalda, króla Siling-isku. Zdaniem części historyków i archeologów plemiona Wandalów–Silingów (Vandali cognomine Silingi) zajęły tereny Śląska. Kasjusz Dion nazwał Sudety „Górami Wandalskimi”.

Wczesne średniowiecze
Od połowy VII w. obszar Śląska znalazł się w zasięgu ekspansji słowiańskiej. Późniejsze źródła historyczne (m.in. Geograf Bawarski, Dokument praski) wymieniają z nazwy następujące plemiona: na zachodzie Dziadoszanie wraz z Bobrzanami nad rzeką Bóbr, dalej Ślężanie wokół Ślęży, Trzebowianie na północ od nich, Opolanie na wschód, Golęszycy w dorzeczu górnej Odry[18] oraz Głubczycy na południowym-wschodzie[19]. Część historyków uważa, że podporządkowanie Śląska państwu wielkomorawskiemu jest niepotwierdzone[20].

Natomiast według zwolenników hipotezy o podporządkowaniu Śląska państwu wielkomorawskiemu ekspansja morawska odbyła się najprawdopodobniej w dwóch etapach. W pierwszym, rozpoczętym po 875 roku, oddziały księcia morawskiego Świętopełka I przez Bramę Morawską wtargnęły do Małopolski i na Górny Śląsk, zajmując tereny aż do Przesieki Śląskiej. Ich obecność mają potwierdzać znaleziska na obszarach plemiennych Gołężyców i Głupich Głów (Głubczyców), a wśród źródeł pisanych pośrednio Żywot św. Metodego. Według tej hipotezy w drugim etapie, po 885 roku, poprzez Kotlinę Kłodzką zajęto Dolny Śląsk, południową Wielkopolskę oraz ziemie łużyckich Serbów. Mają to potwierdzać wielkomorawskie zabytki archeologiczne odnalezione na terenach Ślężan (m.in. krzyżyk morawski na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu) i Dziadoszan oraz bezimiennego plemienia nad Obrą na pograniczu śląsko-wielkopolskim[21].

Jednak część badaczy twierdzi, że te przesłanki są zbyt słabe i uważają, że państwo wielkomorawskie nie sprawowało kontroli politycznej nad Śląskiem i miało jedynie na niego wpływ kulturowy „Obecna wiedza archeologiczna pozwala jedynie stwierdzić, że Śląsk niewątpliwie znajdował się strefie oddziaływania kręgu kultury wielkomorawskiej, czego nie można jednak utożsamiać z zasięgiem trwałej kontroli politycznej. Ani bowiem rozprzestrzenianie się charakterystycznych wyrobów, ani rozprzestrzenienie się koncepcji fortyfikacyjnych w żadnym stopniu nie dowodzą pojawienia się w sudeckiej części Śląska drużyny wielkomorawskiej”[22][23][24]. Podobnie „na terenach górnośląskich (…) nie dostrzega się znaczących elementów, jednoznacznie wskazujących na jakikolwiek stopień zależności od państwa wielkomorawskiego”[25].

Być może w latach 80. IX w. z Wielkich Moraw niejaki Oslaw został posłany przez abp Metodego z misją chrześcijańską w obrządku słowiańskim na Śląsk[26]. Spory budzi także to czy Śląsk znajdował się w X w. pod zwierzchnictwem czeskim. Zwolennicy tezy o obecności czeskiej twierdzą, że po rozpadzie Wielkich Moraw w 905 roku, nastąpiło zajęcie Dolnego Śląska i założenie Wrocławia (Vratislavia) przez czeskiego księcia Wratysława I (915–921) z dynastii Przemyślidów. Najstarsze znalezisko pochodzenia czeskiego we Wrocławiu – monety z napisem Vratsao, datowane są na okres panowania księcia Bolesława I Okrutnego (929–972)[27][28].

Istnieją także opinie historyków takich jak prof. Gerard Labuda i prof. Przemysław Urbańczyk, że Śląsk nie znajdował się pod zwierzchnictwem czeskim, ponieważ jedynym tego potwierdzeniem jest wzmianka czeskiego kronikarza Kosmasa żyjącego 240 lat po tym fakcie, a i inne źródła pisane nie wskazują jednoznacznie aby taka podległość istniała[29]. Sławomir Moździoch twierdzi, że „czeskie wpływy na Śląsku w świetle wymowy wszystkich źródeł archeologicznych należy uznać za co najmniej wątpliwe”.[30][31].

oprac. af na podstawie Wikipedia

  1. Wikipedia.pl, hasło: Dolny Śląsk
  2.  Zbigniew Babik: Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich w granicach średniowiecznej Słowiańszczyzny. Kraków: Uniwersitas, 2001, s. 274-276. ISBN 83-7052-597-0.
  3.  "...interpretacji, którą jako pierwszy zaproponował żyjący na przełomie XV i XVI w.K. Celtes: jego zdaniem pochodziła ona od dopływu Odry zwanego „Ślesus". Propozycję tę zakwestionował po kilkudziesięciu latach uczony niemiecki J.G. Worbs, który uważał, iż Ślęza jest zbyt małą rzeką, aby mogła od niej wziąć nazwę cała rozległa kraina. [w:] Czapliński. Historia Śląska. 2002. str. 14
  4.  Onomastica slavogermanica: w. 2, 1966 op. cit. „Quattuor libri Amorum", Norymberga1502, k. 28 v
  5.  "Polscy językoznawcy: M. Rudnicki, potem T. Lehr-Splawinski, historyk W. Semkowicz i S. Rospond odrzucili hipotezę pochodzenia nazwy Śląsk od germańskiego plemienia Silingów, a opowiedzieli się za rodzimowością podstawy i wywiedli ją od wyrazu pospolitego ślęg, wilgotność, mokrość. Natomiast postać nazwy rzeki, góry do dziś pozostaje niewyjaśniona: Ślęza, Ślędza czy Ślęża?." [w:] Rudolf Fischer. Onomastica slavogermanica. Uniwersytet Wrocławski. 2007. t. XXVI. 2007. str. 83
  6.  W 1830 badacz niemiecki Ignatius Imsieg (Zufallige Gedanken einse alten Schulmannes uber die Ableitung des Namens: Schlesien. Schlesische Provinzialblatter, B. 92, 1830), "który nazwę Śląska wywiódł od nazwy plemienia germańskiego, mianowicie Silingów, znanych żyjącemu w II w. n.e. geografowi greckiemu Ptolemeuszowi. Wskazywał on nie tylko na podobieństwo fonetyczne, ale także przeświadczenie, iż zamieszkiwali oni Śląsk na długo przed przybyciem Słowian. Stanowisko Imsiega zostało powszechnie zaakceptowane, zarówno przez naukę niemiecką, jak i słowiańską i w zasadzie obowiązywało aż do czasów międzywojennych. Nie znaczy to wcale, że nie było także zwolenników hipotezy wysuniętej niegdyś przez Georga Samuela Bandtkiego (Schlesische Provinzialblatter, t. XCIII, 1831). Do poglądów Bandtkiego powrócili w latach 30. XX w. polscy uczeni, historyk W. Semkowicz i językoznawca M. Rudnicki, którzy swoje badania oparli na analizie materiału lingwistycznego." [w:] Marek Czapliński. Historia Śląska. 2002ISBN 83-229-2213-2
  7.  "W nauce istnieje również wersja, że od Silingów poszła nazwa Góry Ślęży i Śląska (kwestionowana przez M. Rudnickiego i S. Rosponda, którzy wypowiadali się za ich słowiańskim rodowodem). W każdym razie jest rzeczą dosyć prawdopodobną, że część Silingów mieszkała na środkowym Śląsku. W takim razie musieli oni tam lokować się w szachownicę ze Słowianami." [w:] Slavia Antiqua. PWN. 1990. str. 14; "Silingowie natomiast — zgodnie z wysuniętymi ostatnio supozycjami (Marek Olędzki, UŁ, 1993) — zasiedlali z początku (tj. mniej więcej do pierwszych dwóch lub trzech dziesięcioleci II w.) północne kresy Śląska, żeby w okresie późniejszym tzn. po wyżej wymienionej dacie) wejść także w posiadanie pozostałych partii tej krainy geograficznej." [w:] Przegląd archeologiczny. Naddunajska grupa kultury przeworskiej. 1992. str. 67
  8.  Witold Mańczak, Nazwy słowiańskie, Poznań 2001
  9.  Jürgen Udolph, Der Name Schlesien, Graz 1995
  10.  Zbigniew Babik, Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich w granicach średniowiecznej Słowiańszczyzny, Kraków 2001
  11.  R. Żerelik, Dzieje Śląska do 1526 roku, [w:] M. Czapliński, E. Kaszuba, G. Wąs, R. Żerelik: Historia Śląska, Wrocław 2002, s. 20, ISBN 83-229-2213-2
  12.  Ze skarbca kultury. 1988. str. 53
  13.  Janina Rosen-Przeworska, Spadek po Celtach, Wrocław 1979
  14.  Henryk ŁowmiańskiPoczątki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., Warszawa 1963
  15.  Herwig Wolfram, Germanie, TAiWPN UNIVERSITAS, Kraków 1996
  16.  Jerzy StrzelczykWandalowie i ich afrykańskie państwo, PIW, Warszawa 1992
  17.  R. Żerelik, Dzieje Śląska do 1526, [w:] Historia Śląska, red. M. Czapliński, Wrocław 2002, s. 34.
  18.  R. Żerelik: Dzieje Śląska do 1526 roku. W: M. Czapliński, E. Kaszuba, G. Wąs, R. Żerelik: Historia Śląska. Wrocław: 2002, s. 34–37. ISBN 83-229-2213-2.
  19.  Lech A. Tyszkiewicz: Słowianie i Awarowie. Wrocław: Ossolineum, 2009, s. 75, 82, 130. ISBN 978-83-04-05023-5.
  20.  Wacław Korta: Historia Śląska do 1763 roku. Warszawa: DiG, 2003, s. 55–57. ISBN 83-7181-283-3.
  21.  Rościsław Żerelik: Historia Śląska. Wrocław: Wydawnictwo Uniw. Wrocławskiego, 2002, s. 37–38.
  22.  Przemysław Urbańczyk: Trudne Początki Polski. Wrocław: Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej, 2008, s. 200.
  23.  Gerard Labuda: Studia nad początkami państwa polskiego. T. 2. Poznań: 1988, s. 124.
  24.  K. Polek: Północna i zachodnia granica państwa wielkomorawskiego w świetle badań historycznych. W: Wachowski K. (red.): Śląsk i Czechy a kultura wielkomorawska. Wrocław: 1997, s. 14.
  25.  D. Abłamowicz: Górny Śląsk a Wielkie Morawy. Fakty i mity. W: Wachowski K. (red.):Śląsk i Czechy a kultura wielkomorawska. Wrocław: 1997, s. 83.
  26.  Johannes Chrząszcz, Die Einführung des Christentums in Schlesien und die Gründung des Bistums Breslau (1000), „Oberschlesien” 1914, t. XIII, nr 5, s. 2, w: Norman Davies, Roger Moorhouse, Mikrokosmos, Kraków 2002, s. 75
  27.  Roger Moorhouse: Mikrokosmos. Kraków: Wyd. Znak, 2002, s. 76.
  28.  Rościsław Żerelik: Historia Śląska. Wrocław: Wydawnictwo Uniw. Wrocławskiego, 2002, s. 38.
  29.  Przemysław Urbańczyk: Trudne Początki Polski. Wrocław: Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej, 2008, s. 199–206.
  30.  S. Moździoch: Społeczność plemienna Śląska w IX-X wieku. W: Śląsk około roku 1000. Wrocław: 2000, s. 55.
  31.  Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się mapy Europy. Kraków: 2000, s. 180, 183.
  32. http://paluki.tygodnik.pl/biskupin/1998/nr3str2.pdf

1 komentarz:

  1. W sumie Wrocław od dawna mi się jak miasto podobał i dlatego również postanowiłam się tu przeprowadzić. nawet bez problemu udało mi się znaleźć dla dzieci ciekawą szkołę językową. Wystarczyło przejrzeć https://earlystage.pl/pl/szkola/wroclaw-2 i w ciągu chwili dzieciaki zostały zapisane na kurs języka angielskiego.

    OdpowiedzUsuń